Dostałam sms’a od jednej z moich klientek: jak myślę o przeprowadzce to aż mnie trzęsie, ale może to dobrze, może tak miało być. Każde zmiany są po coś.
Przekornie uśmiechnęłam się do samej siebie, zastanawiając się czy owo dobrze odnosi się do przeprowadzki czy do stwierdzenia: aż mnie trzęsie. Ale poważnie pisząc. Moja klientka w prosty sposób ujęła istotę zmian: są po coś, czemuś służą. Często wzbraniamy się przed nimi, głównie powodowani strachem, staramy się oddalić je w czasie. Czujemy się bezpiecznie w naszych schematach, budowlach, otoczeniu tak pieczołowicie budowanych przez lata. I każde naruszenie ich powoduje, że wylewa się z nas strach, który ukryliśmy za tymi wszystkimi konstrukcjami. Źrodła strachu mogą być przeróżne – czujemy się niedowartościowani, stwierdzamy, że i tak nie podołamy itd. Często ich źródło tkwi w przeszłości. Każdy z nas słyszał już od dzieciństwa: nie ruszaj, nie idź tam, nie wolno – to pierwsze zalążki naszych lęków. A do tego jeszcze no co się boisz? Nie bój się, powodujące przeciwne reakcje, w których strach nas obezwładnia i nie mamy tak naprawdę możliwości zmierzenia się z nim.